czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 1

To już dziś, właśnie oddaje klucze od pokoju w internacie. Mam już dość, tych wszystkich nauczycieli którzy chcą mi "niby" pomóc. Pożegnałam się z ludźmi z którymi przez kilka lat się zżyłam, i wyszłam przed szkołę. Tam czekał na mnie on. A dokładnie mój ojciec. Zbigniew Boniek. Nie mam za dobrych relacji z ojcem. Ale cóż trzeba to naprawić. Od trzech lat nie biorę, a tak na prawdę od trzech tygodni. Podeszłam do samochodu gdzie o drzwi oparty był ojciec. Patrzył na mnie chwilę, a ja na niego.
- Luiza ja...
- Nic nie mów - przerwałam mu, a on podszedł do mnie i przytulił z całej siły.
- Wracajmy do domu - po tych słowach wsiadłam do samochodu, i pojechaliśmy. Przez całą drogę nie zamieniliśmy nawet słowa. Droga była długa, a wydawało się że ciągle się dłużyła mimo tego. Gdy podjechaliśmy pod dom od razu wyszłam z samochodu, spojrzałam na posesję. Nic się nie zmieniło. Chodź ostatni raz mój dom widziałam cztery lata temu. Weszłam do domu, ściągnęłam, kurtkę, i szłam w stronę salonu. Wydawało mi się że czegoś tu brakuje, to nie było to samo miejsce.
- Gdzie są zdjęcia mamy? - zapytałam patrząc pytająco na ojca
- Przez te cztery lata gdy Cię nie było, miałem kilka kobiet...- zaczął
- Nie kończ!
- Drugiej nie podobało jej się że wiszą zdjęcia jakiejś innej kobiety
- Powiedziałam nie kończ! - prawie że krzycząc
- Pierwszej tez się to nie podobało, ale jakoś to przeżyła
- Nie tylko wyrzuciłeś mamy zdjęcia, ale moje też - powiedziała, a głos jej się łamał
- To nie tak
- Rozumiem, pewnie nawet się nie przyznałeś że masz córkę
- Luiza...
- No tak, nie ma co się chwalić córką narkomanką!
- Przestań!
- Mój pokój nadal jest? czy może przerobiłeś go na garderobę nowych lasek?
- Nadal jest, tylko.. - z szuflady wyjął kluczyk i podał Luize
- Aaa zamknięty - powiedziała z sarkazmem. Wzięła klucz i poszła na piętro. Stanęła przed drzwiami do swojego pokoju i nie wiedziała czego ma się spodziewać jak je otworzy. Włożyła kluczyk do dziurki i lekkim pociągnięciem klamki weszła i zamknęła za sobą drzwi. W pokoju było tak jak zostawiła to cztery lata temu przed wyjazdem do ośrodka. Nic tu nie zrobił, nawet nie pościelił łóżka, tak jak zostawiłam rozwalone tak zostało do teraz. Mój pokój był dość duży, miałam oddzielną swoją łazienką, garderobę. Dlatego czas którego nie spędzałam z kolegami na ćpaniu i piciu właśnie spędzałam tutaj. Podeszłam do komody i z szuflady wyciągnęłam mój telefon - do ośrodka nie pozwolili mi go wziąć, gdy chciałam zadzwonić mogłam iść do sekretariatu, ale nie miałam ochoty dzwonić do ojca. Sam próbował kilka razy się ze mną skontaktować ale ja nie chciałam - wyciągnęłam telefon z szuflady i go włączyłam. Było tam 116 nieodebranych połączeń i 340 sms'y. Głównie od znajomych od których dostawałam środki. W tym samym momencie, ktoś zapukał do pokoju.
- Luiza mogę? - był to ojciec
- Powtarzasz ciągle moje imię żeby go nie zapomnieć?
- Dlaczego jesteś taka?
- Spokojnie, jeszcze kilka lat może tu pomieszkam. Jaka?! No jaka jestem?!
- Nie da się tobie nic powiedzieć! Od razu wyskakujesz z pretensjami i dorabiasz drugą historię!
- To wszystko przez ciebie! To przez ciebie tam wylądowałam!
- Chciałem dobrze!
- Chciałeś dobrze, a wyszło jak zwykle!
- Nie będziesz tak ze mną rozmawiać!
- I bardzo dobrze! Jestem w domu od 30 minut i już mam Cię dość! Wychodzę! - wzięłam kurtkę i wybiegłam z domu. Szłam ulicami Warszawy w ogóle nie patrząc dokąd zmierzam. Poczułam wibracje w telefonie wyciągnęłam telefon z kieszeni. Na ekranie było napisane "Marta dzwoni" wahałam się czy mam odebrać, ale w końcu się odważyłam.
- Halo?
- Luiza! Boże jak ja się ciesze że odebrałaś! Gdzie ty byłaś przez ten cały czas?! Co się z tobą działo? Ojciec powiedział że wyjechałaś do rodziny za granice! Jak było?
- Nie zadawaj na raz tyle pytań!
- Przepraszam co ty taka drażliwa?
- Nigdzie nie wyjechałam, byłam w ośrodku na odwyku, ojciec się mnie wypiera i dlatego tak powiedział. Wstydzi się mnie. Telefonu nie pozwolili mi zabrać, został w domu.
- Słuchaj dzisiaj jest impreza u Bolka, wpadaj
- O której?
- O 17
- To za 30 minut!
- I co z tego? Ty zawsze jesteś odpowiednio ubrana
- U niego w klubie?
- Tak za ile będziesz?
- 40 minut
- Okej to czekam pod klubem
Szybko wsiadłam w autobus i 45 minut później byłam pod klubem "Bajkał". Przywitałam się ze znajomymi, wszystkimi, gdyż dawno ich nie widziałam. Weszliśmy do klubu i usiedliśmy przy stole. Chwile później do stolika przyszedł bobek z drinkami i nie tylko.

Dortmund: Marco
 - Marco! Ja już Cię nie kocham!
- Madline! Ale ja ciebie tak!
- To co było między nami wygasło! Mam dość tego tłumu fanek, biegających za tobą i proszących o zdjęcia i autografy!
- Ale...
- Ja chce normalnego chłopaka! - po tych słowach wyszła trzaskając drzwiami. Stałem jak wryty w salonie i analizowałem to co mi przed chwila powiedziała. Czy ona ze mną zerwała? Nie to nie może być prawda! Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do Moritza. Wiedziałem że Mario jest u rodziców i nie odbierze.
- Halo? - powiedział zaspany. fakt była 7 rano
- Mo słuchaj muszę się napić!
- Stary jest 7 rano! O co chodzi?
- Madline ze mną zerwała
- Co?! Dobra już sie ubieram i jade do ciebie
- Dzięki stary

Warszawa: Luiza
Siedziała w klubie i rozmawiałam ze znajomymi, a raczej opowiadałam gdzie się podziewałam przez te cztery lata. Nikt mi nie wierzył że nie biorę, i mięli racje. Nie potrafiłam z tym skończyć. Do stolika podszedł Bolek. W ręku trzymał tace z drinkami a obok woreczki, w białym proszkiem i tabletkami. Każdy dobrze wiedział co to oznacza.  
- Luiza! Jak ja Cię dawno nie widziałem - przytulił mnie
- Bez czułości!
- No tak tak, to co? po jednym? hmm? - podał mi tabletkę
- Bolek ja już nie...
- Taki mały na rozchodniaczka!
- Ale ja nie biorę już!
- Serio? Od kiedy?
- Od czterech miesięcy! - odezwał się gruby
- Ha ha ha ha - wybuchł śmiechem Bolek - Dobra dobra, znam Cię od tej dobrej strony, bierz.Zobacz oni już obiorą ale ten mocniejszy towar, a to to nawet nie poczujesz! - Wiedziałam co to oznacza, nie chciałam tego ale przypomniałam sobie kłótnie rano z ojcem, popatrzyłam za Bolka i lekko ale cwaniacko się uśmiechnęłam. Wzięłam tabletkę od niego z reki, i popiłam drinkiem.
- Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się złowieszczo. Nie była to słaba tabletka tak jak mówił Bolek, impreza się rozkręciła, nie pamiętam dokładnie ile tego wzięłam ale na jednej tabletce nie poprzestało, była trawa, heroina i inne. Zupełnie straciłam głowę.
Rano obudziłam się w łóżku, ale to nie był mój pokój. Leżałam na brzuchu naga. Odwróciła się delikatnie, obok mnie leżał...


Ciąg dalszy nastąpi...

--------------------------------------------------------------------------
No to mamy pierwszy rozdział :) Mam nadzieje że Wam się chodź trochę on podoba :D Z Dżasta mamy już mniej więcej plan tego opowiadania jak się zakończy i akcje jakie się w nim pojawią :) Jeśli chcecie wiedzieć co pojawi się w następnym rozdziale, zaglądajcie tutaj!

Jeśli już tu jesteś, zostaw komentarz :)
A jeśli chodź trochę spodobał Ci się blog, dodaj do obserwowanych! :)

Pozdrawiamy Isabell & Dżasta


9 komentarzy:

  1. świetny rozdzial . apewno będe czytać

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ciekawe obok kogo sie obudzila
    czeka, na kolejny :-)
    Zapraszam do mnie
    http://teodorczyk-moim-swiatem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty <33 zapowiada się mega ciekawie ! <3
    zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/ <3
    mile widziany komentarz ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste :D Zapraszam do mnie :)
    http://w-swiecie-fantazji.blogspot.com/ <--- Nowy

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie piszecie, nie mogę doczekać się nexta :)

    Przy okazji zapraszam do siebie http://borussia-dortmund-liebe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, zapowiada sie ciekawie. Zapaszam do mnie
    lenka-borussia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ! Na pewno będę was odwiedzała...! :)

    OdpowiedzUsuń