Razem z siostrą Hummelsa udaliśmy się na lotnisko, czekaliśmy jeszcze 30 minut na samolot gdyż się spóźnił. W końcu przyleciał, a ja spokojnie mogłem się udać do domu napić się piwa. Gdy wychodziłem z terminala wpadłem na Piszczka, Lewandowskiego i Błaszczykowskiego.
- Co wy tu robicie? - zapytałem zaskoczony
- Piszczu leci do domu na urodziny mamy i wpadliśmy zarezerwować bilet - odpowiedział Kuba
- A później na imprezeee! - dodał Robert
- A ty?
- Odwiozłem siostrę Hummiego i jadę do domu napić się piwa i usnąć na kanapie oglądając beznadziejną komedie romantyczną.
- No to bardzo ciekawe ale nic z tego - odpowiedział Piszczu
- Ale czemu? To jest strasznie ciekawe właśnie! - powiedziałam z entuzjazmem w głosie
- Bo ty masz być na imprezie - odpowiedział Robert
- Chyba żartujecie, ja nie mam ochoty na żadne imprezy
- No trudno, ale i tak idziesz
- Nie ma mowy! Nigdzie nie idę! A teraz sory udam się do samochodu, a nim do domu - próbował się przepchnąć przez kolegów ale nic mu to nie dało
- W tym idziesz na imprezę? - spytał Kuba
- No..... chyba nie - na pewno nie! Miałem na sobie poszarpane jeansy, czerwony t-shirt i bluzę.
- Lewy, jedź z nim, przebierz go, i widzimy się w klubie! - rozkazał Jakub
- Spoko - odpowiedział gdy sie oddalali
- Czyli ja już nie mam zdania na ten temat? - żalił się Reus
- Sory stary zostałeś przegłosowany - śmiał się. Obaj pojechali do domu Marco.
Szybko sie wykąpałem, i założyłem jakieś normalne ciuchy.
- Jestem gotowy - powiedziałem do Roberta schodząc ze schodów który czytał jakąś gazetę
- Hmmm elegancik - śmiał się Lewy. Oboje pojechaliśmy pod klub w którym miała odbyć sie impreza.
Luiza
Właśnie wylądowałam, nie wiedziałam gdzie jestem, nie rozumiałam nic przede wszystkim, w szkole na językach obcych raczej nie uważałam zbytnio. Nad wielkim zegarem zauważyłam tabliczkę z napisem Dortmund wiedziałam tylko tyle że to gdzieś w Niemczech. Poszłam do toalety która było ciężko znaleźć, zamknęłam kabinę, z torby wyjęłam torebkę z narkotykami. Ułożyłam sobie pasek na ręce i jednym pociągnięciem nosa, wciągnęłam. Teraz czułam się dobrze. Wyszłam z toalety, w kieszeni mojej kurtki dzwonił telefon, wyciągnęłam go, na wyświetlaczu było napisane "Tata dzwoni". Miałam to gdzieś, rzuciłam swoim iPhonem o podłogę tak że odleciał pare dobrych metrów przede mnie, ja usiadłam na ławce, w mojej głowie wszystko wirowało, czułam sie jak dawniej.
- Ej, ej, wszystko dobrze? - gdy otworzyłam oczy nade mną stało dwóch facetów, jeden niski a drugi wysoki. Musiałam mieć odlot po nie zorientowałam się kiedy położyłam się na ławkę
- Tak, okej - powiedziałam niepewnie
- To twój telefon? - zapytał ten niski
- Może mój, może nie, chcesz możesz go sobie wziąć mi nie zależy - odpowiedziałam wstając, ale szybko zakręciło mi się w głowie i upadłam.
- Może pojedziemy do szpitala?
- NIE! Jest dobrze, nareszcie dobrze
- O czym ona bredzi? - zapytał jeden drugiego
- Kim wy jesteście? - zapytałam jak pomogli usiąść mi na ławkę
- Kuba - odezwał sie niski
- Łukasz - kolej była na wysokiego
- Aha, Polacy - zaczęłam się śmiać nie wiedząc z czego
- Z czego się śmiejesz? - zapytał Kuba
- Z was! ahhaha
- Aha, słuchaj my musimy iść bo mamy imprezę, poradzisz sobie?
- Imprezę? Idę! - wstałam z ławki jak poparzona
- No gdzie? My nawet nie wiemy jak masz na imię!?
- Luiza, możemy iść? - powiedziałam idąc przed siebie, obaj spojrzeli tylko po sobie i ruszyli za mną. Wyszlismy na zewnątrz, wsiedliśmy do dużego sportowego autka, nie wstydziłam się, często jeździłam z nieznajomymi a jeszcze częściej się z nimi budziłam. Dojechaliśmy do jakiegoś klubu.
- Koniec kursu mała, gdzie masz rodziców - zapytał Łukasz
- Gdzieś są na pewno, ale mnie to nie obchodzi! Idę się bawić! - powiedziałam i ruszyłam do środka z chłopakami. Od razu podeszłam do baru i zamówiłam wódkę. Gdy wypiłam kilka kieliszków ruszyłam na parkiet!
Mario gdy tylko zobaczył jak Kuba i Łukasz wchodzą z jakąś czerwonowłosą dziewczyna zacęły się pytania.
- Skąd ja znacie?
- Poznaliśmy nie dawno
- Śliczna jest
- Ujdzie - spojrzeli na tańczącą czerwonowłosą dziewczyną
- Myślicie że mam szansę?
- Gwarancji jak na pralkę nie daje, ale spróbuj - śmiał się Piszczek. Tak jak kolega powiedział tak zrobił, wyszedł na parkiet. Próbował zagadać ale Luiza nie znała niemieckiego więc nie odpowiadała. Chłopaki mięli z niej niezły ubaw, również i z Mario.
- Eh, nie rozumie mnie, to nie Niemka
- No jasne że nie! Za ładna! - dogadywał Kuba
- Nie zna niemieckiego
- Zauważyliśmy - powiedzieli wszyscy chórem. Do klubu wkroczyli Marco i Robert. Od razu zauważyli kolegów i podeszli do nich. Łukasz cały czas patrzył się na Luizę, nagle zauważył że oddala się z jakimś mężczyzną w stronę toalet, tylko się zaśmiał.
- Piszczu! Czego cieszysz mordę? - dopytywał Lewy
- Luiza poszła do toalety z gościem jakimś! ha ha
- Co?! o czym on bredzi?
- Na lotnisku poznaliśmy dziewczynę... - Kuba zaczął opowiadać cała historię
- Aaa to ta czerwonowłosa co wychodzi z kibla? - dopytywał Marco
- Yhym, dokładnie
- Zajebista!
- Nie napalaj sie tam kochasiu
- Bo..?
- Bo nie zna niemieckiego!
- To chodź! - pociągnął za sobą Kubę, i poszli w stronę siedzącej przy barze Luizy. - A teraz tłumacz! Cześć nazywam się Marco
- No hej jestem Luiza
- Jesteś piękna
- Dzieki
- Postawić Ci drinka?
- Ja mogę Ci postawić co innego ale drink tez może być - Kuba w tym momencie wybuchł śmiechem, nie mógł się opanować ale dalej twardo tłumaczył. Marco jeszcze tańczył z Luizą do 4 w nocy, i wszyscy rozeszli się do domów, a ja? a ja poszłam szukać najdroższego hotelu w mieście!
C.D.N.
--------------------------------------------------------------------------
Przepraszam Was że musieliście tyle czekać! Ale niestety miałyśmy parę bardzo ważnych problemów z Dżastą, i niestety odbijało to się na naszych blogach. Wiem że ten rozdział nie porywa i szału nie ma ale mam nadzieje że da się go jakoś znieść :) Następny nie powiem Wam kiedy będzie bo niestety jeszcze same nie wiemy! :) Zapraszamy do komentowania!
Pozdrawiamy Isabell & Dżasta